Hajduszoboszlo, 10-12.08.2018

Dzięki ofiarności księdza proboszcza mogliśmy się zrelaksować w wodach węgierskiego uzdrowiska. W kąpielach borowinowych, na fali i w pienistych bitwach ładowaliśmy akumulatory do dalszej pracy. Próbowaliśmy lokalnego specjału - langosza, ale w kartach menu bardzo nas radował widok swojskiego, polskiego schabowego :).